wtorek, 31 marca 2015

Nie oddajmy nadziei tej zgodzie i takiemu bezpieczeństwu

Uczestniczyłem w kilku spotkaniach wyborczych z różnymi kandydatami do najwyższego zaszczytu w państwie. Widzę ile jest w ludziach nadziei na normalność, która wreszcie może się przybliży -  choćby względną.

Patrzę na wiece głównych kandydatów. Z jednej strony Komorowski i ludzie, którzy liczą chyba głównie na to, że będzie jak jest i całą nadzieje pokładają w jakimś wydumanym przez siebie status quo i tym, że PIS nie dojdzie do władzy. Nie wierzą, z tego co widzę specjalnie z to, że będzie lepiej od tego ich wyboru komukolwiek, ale że nie będzie im po prostu od tego gorzej.

Z drugiej strony patrzę jak ludzie witają Dudę - jest w tym jednak więcej entuzjazmu i nadziei na dobre zmiany i wyrwanie się z zakletego kręgu polskiej niemocy i niemoty, okraszonej dotacjami i rozwojem na publiczny kredyt.

Nie przeceniam faktycznej roli prezydenta w Polsce, ale wymiar duchowy tego jest ogromny.

Widzę to - nadzieje, ale nie na trwanie, tylko pójście do przodu - i nie umiem sobie wyobrazić, że po II turze, ci ludzie mieliby się smucić, a Dukaczewski i "Czerscy"- którzy mojemu krajowi (mi, mojej żonie, dzieciom, dalszej rodzinie) dobrze nie życzą, mieliby znów otwierać szampana i mówić: "pokonaliśmy was,  tym razem w imię zgody i bezpieczeństwa" . Co wyszło z "polityki miłości" -  wiem już i wolę jednak szczerą nienawiść.

Nie można więc tego zmarnować.

sobota, 21 marca 2015

Obecne państwo polskie - dywersja normalności

Czy to nie jest kpina z ludzi, którzy ciężko pracują i płacą podatki, oddając w różnych formach państwu 70% tego co zarobią? Czy to nie efekt urzeczywistniania "sprawiedliwości społecznej" przez ludzi, którzy juz z tą elementarna mają poważny kłopot?

A może to dywersja mająca doprowadzić do ekstynkcji Polski...

Czy już wiesz dlaczego potrzebna jest w naszym kochanym kraju FUNDAMENTALNA ZMIANA?

Nasz kraj nie wymaga remaontu, on wymaga odbudowy, począwszy od samego fundamentu.

- - Zobacz tweet od @MANANDECO: https://twitter.com/MANANDECO/status/579163470798684160?s=09

czwartek, 19 marca 2015

Dane nam będzie Słońca zaćmienie...

Jak Kto przegapił zorzę polarną w nocy,  niech choć nie przegapi jutrzejszego częściowego zaćmienia Słońca... Oczywiście będzie to w dzień! (to uwaga dla słabiej znających się na gastro- niż astronomii).

Kolejne częściowe zaćmienie jakie badzie można oglądać w Polsce będzie za 11 lat, a jak ktoś chce czekać na całkowite, to chętnie z nim poczekam, z nadzieją, że doczekam 120 lat... :-)

Początek jutro ok. 9:40,  kulminacja ok. 11:00 i faza końcowa jeszcze ok 70 minut potem.

ALE BŁAGAM, NIE PATRZCIE BEZPOŚREDNIO, nawet nie w okularach przeciwsłonecznych!

Więcej o tym jak patrzeć na to zjawisko tutaj

A zatem, pogody jutro!

EDIT: tak bezpiecznie oglądaliśmy zaćmienie (osobista transmisja z osobistej kamery 😄 )

Niewolnictwo (światowego systemu finansowego) ma się dobrze!


Dlatego wytworem chorej ambicji jest dla mnie to, że młodzi biora kredyty mieszkaniowe aby "być na swoim", a jak zapytać ich czy wzięli by 300 tysięcy by rozkręcić własny dochodowy biznes - to już nie.

Być na smyczy banków przez całe życie - to chory koncept. Koncept produkujący współczesnych niewolników.

To samo dotyczy zresztą całych państw: państw, które mając monopol na emisję pieniądza, dzielą się nim z prywatnymi bankami (kreacja pieniądza), same się w nich zadłużając płacąc odsetki od "swojego" monopolu prywatnym firmom.

Odsetki to coś co musimy wypracowywać jednak wszyscy - dodatkową pracą, pomysłami, wyrzeczeniami - coś co normalnie stałoby się naszym dodatkowym akumulowanym bogactwem, trafia do tych, którzy obracają pieniądzem, którego tak naprawdę NAWET NIE POSIADAJĄ. To Ty masz dopiero wykreować - nadać jemu wartość - swoją pracą w przyszłości. 

Chcesz aby ten system upadł? To proste - nie bądź jego niewolnikiem. Nie wierz w bajki, że możesz mieć na własność dziś już to, czego przez całe życie nie zdołali wypracować twoi rodzice. 

Myśl o tym nie jak pracować aby mieć pieniądze, tylko POMYŚL o tym jak pieniądze, które już masz mogą zacząć pracować dla Ciebie.


Bogaty albo biedny. Po prosu różni mentalnie
EDIT: 

I jeszcze na koniec pewna przypowieść, którą warto, ale UWAŻNIE, przemyśleć. Czy sensem życia jest przetrwać (w strachu, wygodnictwie czy lenistwie), czy odważnie, ale i mądrze, pomnażać to co się ma - nawet jeśli to tylko ten JEDEN talent?
Mateusza 25:14  Będzie bowiem tak jak z człowiekiem, który odjeżdżając, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. I dał jednemu pięć talentów, a drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.
A ten, który wziął pięć talentów, zaraz poszedł, obracał nimi i zyskał dalsze pięć. Podobnie i ten, który wziął dwa, zyskał dalsze dwa. A ten, który wziął jeden, odszedł, wykopał dół w ziemi i ukrył pieniądze pana swego.
A po długim czasie powraca pan owych sług i rozlicza się z nimi. I przystąpiwszy ten, który wziął pięć talentów, przyniósł dalsze pięć talentów i rzekł: Panie! Pięć talentów mi powierzyłeś. Oto dalsze pięć talentów zyskałem. Rzekł mu pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. Potem przystąpił ten, który wziął dwa talenty, i rzekł: Panie! Dwa talenty mi powierzyłeś, oto dalsze dwa talenty zyskałem. Rzekł mu pan jego: Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego.
Wreszcie przystąpił i ten, który wziął jeden talent, i rzekł: Panie! Wiedziałem o tobie, żeś człowiek twardy, że żniesz, gdzieś nie siał, i zbierasz, gdzieś nie rozsypywał. Bojąc się tedy, odszedłem i ukryłem talent twój w ziemi; oto masz, co twoje. 
A odpowiadając, rzekł mu pan jego: Sługo zły i leniwy! Wiedziałeś, że żnę, gdzie nie siałem, i zbieram, gdzie nie rozsypywałem. Powinieneś był więc dać pieniądze moje bankierom, a ja po powrocie odebrałbym, co moje, z zyskiem. Weźcie przeto od niego ten talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, kto nie ma, zostanie zabrane i to, co ma.

wtorek, 17 marca 2015

Litera "m" w nazwie mBank jest jak co?

Nie lubię się skarżyć na rzeczy, które są do zmiany praktycznie od ręki -  kiedy jest to kwestia kilku prostych kroków. Czasem jednak człowiek musi -  inaczej się udusi.

Mój bank -  którego nazwy powtarzać nie będę,  bardzo się stara. Chciałbym powiedzieć, że stara się ułatwić mi życie, ale nie mam jakoś przekonania. Powiem więc, że stara się na mnie zarobić. Samo to oczywiście powodem do narzekań nie jest -  niech sobie zarabia - gdyby nie to, że próbuje to robić w sposób zupełnie nie consumer friendly i jeszcze mniej finezyjny.

W czym rzecz?

Okazało się, że nie posiadam PITu z biura maklerskiego, na przesłanie którego drogą elektroniczną na emaila nieopatrznie zgodziłem się. Mail przepadł na łączach (co mogło się zdarzyć), dotarł ale go niechcący skasowałem (też mogło tak być, zwłaszca, że co 2 mail w skrzynce to wiadomość niepożądana), nigdy nie został wysłany(?) -  nie wiem.

Mogę zamówić w banku jego "elektroniczny duplikat" -  ale to kosztuje 30 pln (niezła cena jak za dokument elektroniczny, który bank już i tak wystawił, a chcę aby mi go po prostu udostępnił ponownie).

Mogę też złożyć reklamacje, że PIT nie dostałem -  reklamacja jest na szczęście wciąż w banku za darmo, ale za to z czasem rozpatrzenia do 30 dni, aby mi się przypadkiem w głowie nie powywracalo jeszcze bardziej.

I zawsze, w każdej sprawie są z tym bankiem podobne manewry - a to jakaś nowa opłata, a to inna / nowa /  lepsza procedura, a to pominąłem 32 aktualizację Regulaminu świadczenia usług... Mógłem przecież nie pomijać, prawda?

Niby 30 pln to nie pieniądz, ale jak uświadomię sobie, że przecież ten elektroniczny PIT8C to w gruncie rzeczy pomysł banku i tylko jego oszczędność (bo go sobie do akt wydrukować i tak muszę sam) -  to zastanawiam się czy jednak papier, liczydło i gotówka, nie były by na powrót, jakąś przełomową innowacją

poniedziałek, 16 marca 2015

... kto ręcznie liczy głosy

W 3RP II tura nie odbyła się tylko dla reelekcji Aleksandra Kwaśniewskiego, a poza wynikiem Lecha Wałęsy w II turze (74%) przewaga zwycięzcy wynosiła maks 4%.

Czy owe 4% to jest "problem" w kontekście ostatnich wyborów samorządowych, których PEŁNYCH wyników nie znają obywatele ani naukowcy?

Bez pilnowania, ale na serio, nie tylko głosowania, ale przede wszystkim liczenia głosów, możemy sobie całą tę "zabawę w kampanię" naprawdę darować - niestety.

Teoriami "zmarłych ekonomistów" gardź! Nie gardź teorią dawno nieżyjącego, w dodatku belgijskiego, profesora prawa...

Trochę dziwne, że teoriami "dawno nieżyjących ekonomistów" się gardzi, a dawno nieżyjących profesorów prawa (w dodatku z Belgii...) poważa, a do tego krzyczy: "wygrała demokracja!". Że co wygrało, bo niedosłyszałem?
1. 64% Zielonogórzan - choć to wybory samorządowe cieszące się największą frekwencją, a pogoda wczoraj raczej dopisała - nie poszło do urn.

2. Otrzymując 198 głosów można wejść do Rady Miasta stutysięcznego Wielkiego Miasta - można, jak kandydatka z PiS.
Dostając 232 głosy też można - ale to już z innej listy: za panią, która była do tej pory wiceprezydentem, bała się że może przestać być i na wszelki wypadek kandydowała do Rady (jak i zresztą jej szef, który też do Rady kandydował... bo razem kochają to miasto), ale że wiceprezydentem jednak zostaje (znów wypady do butików i fryzjerów w godzinach urzędowania będzie można bez żadnej żenady robić - a że miasto małe, to wszyscy wiedzą...) to nabiła głosów na listę i... zrzekła się mandatu - dając go temu koledze z 232 głosami (rodzina, znajomi).

3. Proponuję zamiast Dnia Ziemi obchodzić w tym roku Dzień d"Honta - tak wiele przecież jemu zawdzięczamy.

Acha... Otrzymując 600 głosów można do Rady nie wejść, bo jest się na liście złej - za słabo pociągniętej przez kogoś, kto tak kocha to miasto, że kandyduje wszędzie, gdzie tylko może.

Duże szanse Zielonej Góry na zostanie polską "krzemową doliną"

Pytanie co można zrobić w polityce w Zielonej Górze, w mieście, w którym nawet jeden z największych pracodawców PRYWATNYCH (mowa o Stelmecie) decyduje się już na początku kampanii okazać wdzięczność i poprzeć swoją firmą (marką!!!) urzędującego prezydenta?

Na drugim biegunie osoby starsze, którym dano się przejechać elektrycznym autobusem, a które nie zrozumiały, że to było tylko demo.



Zielona Góra ma istotnie szansę na zostanie polską "krzemową doliną". Tyle tu mocno scalonych układów...



czwartek, 12 marca 2015

Potwornia (nie)Obywatelska

Można z PiS sympatyzować, popierać - albo nie. Można dorobek Lecha Kaczyńskiego kwestionować, a można niebezkrytycznie podziwiać.

Jednego jednak przyznać nie sposób - że Platforma Obywatelska ma jakakolwiek klasę i dba o cokolwiek innego niż swój polityczny interes - najwyraźniej rozbieżny z interesem mojego kraju (gryzę się tu w język, staram być miły).

Przy obecnej sytuacji geopolitycznej na międzynarodowe śledztwo i tak nie byłoby co liczyć, bo Rosja przecież współpracować by z nikim w tej sprawie nie chciała.

Była to wg. mnie szansa na "zakopanie topora" w polsko-polskim sporze. Na symboliczne przyznanie racji, że nie wszystko jest w porządku. Byłoby także przyznaniem racji pewnemu ciągowi przyczynowo-skutkowemu, który nie sposób po prostu ignorować.

Szansa świadomie zmarnowana, bo oznaczałoby to przyznanie cienia racji drugiej stronie "polsko- polskiej wojny" ( trudno o głupsze określenie wiedząc, że w wolnych społeczeństwach dochodzi nawet do tych ostrych sporów), aprzyznawanie racji jest przecież wbrew interesowi partyjnemu.

Tak nie postępują ludzie, którzy wierzą i starają się dbać o wspólne dobro - a najważniejszym, możliwym do spełnienia, jest... poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa u możliwie największej liczby współobywateli.

środa, 11 marca 2015

Medialne ADHD, czyli o tym, że lepiej gdy nauczyciele kończą z koszami od śmieci na głowach



Rzeczywiście wygląda absurdalnie, ale warto jednak posłuchać co mówią nauczyciele o tej metodzie "terapii behawioralnej" i wiedzieć jaki charakter ma sama szkoła - integracyjny. Bardzo łatwo ulec klimatowi nagonki - tylko po co?

Słyszeliście o niedawnej sprawie na Uniwersytecie Zielonogórskim, gdzie jeden z profesorów nabawił się poważnych nieprzyjemności, gdyż studentom wchodzącym na egzamin nakazał: 1. wyłączyć telefony, schować je do swych toreb, 2. torby położyć pod ścianą sali, 3. zająć miejsce tylko z przyborami do pisania. Nie słyszeliście, że zarzutem studentów było "naruszenie ich wolności osobistej przez profesora"? No to nie wiecie, że rośnie pokolenie kalek.

Pomijając, że tzw. ADHD jest rozpoznawane i (o zgrozo) leczone lekami u dzieci zbyt często, to niezbyt mądrze postępują ci, którzy mówią, że "dialog z dzieckiem" to jedyna metoda wychowawcza, czy zapanowania nad dzieckiem - czasem trzeba uciec się do sztuczek i sposobów. To jeden z takich sposobów. Kogoś kogo to razi, powinien dziś zwrócić uwagę na regulamin korzystania z placu zabaw, windy, regulamin mieszkańca bloku wywieszony na każdej klatce schodowej, albo przeczytajcie dowolną ustawę na dowolny temat :)

Czy komuś przyszło do głowy, że sześciolatki traktują to jako zabawę, a owi studenci wzięli to całkiem na poważnie?

poniedziałek, 9 marca 2015

Bóg nie umarł!

Czytam przypadkowo znalezioną recenzję filmu "Bóg nie umarł" i widzę podstawowe zarzuty: "film nie stanowi zachęty do dyskusji", "film jest skrajnie tendencyjny"...

Czy powinien to być film wyważony, a jeśli tak, to wyważony jak co - jak ateizm? Powinien mówić: "Bóg jest albo nie - można sobie wybrać co komu potrzeba"? Każdy kto myśli, cokolwiek myśli, ma rację? - to bardzo "równościowe", ale czy logiczne? I wreszcie, taki zarzut, to tak jakby powiedzieć, że w wierze dysputy między ludźmi, to był klucz.

A film, którego jeszcze zresztą sam nie widziałem, sprowadza się do jednego dowodu nie wprost: skoro Boga nie ma, dlaczego wielu żyje tak, jakby Go nienawidziło, postępując dokładnie wbrew temu co się Jemu podoba (co wywnioskować można np. z kart Biblii)? Czy można nienawidzić i zwalczać kogoś w kogo istnienie się tak głęboko nie wierzy? 

Dlaczego tak wiele w MOIM osobistym życiu, stosunku do ludzi, w rodzinie, w pracy, w walce ze sprawami finansowymi... w każdym niemal aspekcie życia, próbuje - i czasem skutecznie - mnie od Niego odciągnąć? Dlaczego wierzyć w Boga we współczesnym świecie jest - patrząc z perspektywy obserwatora - trudniej, niż nie wierzyć?

Film jest dla zapewne dla ateizmu i skupionego na człowieku, humanizmu niebezpieczny: może prowokować widza do dialogu z samym sobą, do konfrontacji zdrowego rozsądku z tym co się wokół na świecie, ale i w swoim życiu widzi - z prostymi, fundamentalnymi obserwacjami na ten temat.

A taka wewnętrzna dyskusja, prowadząca do zapytania wprost: "Boże, jeśli jesteś, daj mi proszę jakiś znak..." niejednego człowieka już do doświadczenia takiego znaku i do wiary w Boga doprowadziła.

czwartek, 5 marca 2015

Nie odra, a nieustająca indolencja jest mega zagrożeniem dla zdrowia publicznego w Polsce

Kto zapozna się z tymi danymi przekona się, że epidemiologia współcześnie, to dzięki mediom bardziej nauka humanistyczna niż ścisła.
Więcej informacji na ten tamat
Mówienie Polakom przez media, że jeśli mniej niż 95% dzieci będzie szczepionych przeciwko odrze to czeka nas kataklizm, to bzdura, nie do utrzymania w świetle nauki. Dlaczego epidemii nie ma w Danii, Irlandii, Austrii? Co różni te populacje od polskiej? Czy tam czasoprzestrzeń uległa zakrzywieniu?

Nie, z premedytacją zakrzywia się ją w Polsce. Strach przed "zarazą" i stygmatyzacja coraz liczniejszych nieszczepiących, to próba obrony obowiązkowych szczepień i poszerzenie ich zakresu - NA SZKODĘ ogólnego zdrowia polskiej populacji, ale na korzyść budżetu i firm farmaceutycznych.

Jeśli coś naprawdę zagraża zdrowiu publicznemu w Polsce, to chaos i indolencja organizacyjna w naszej służbie zdrowia, reformowanej od trzech dekad - bez widocznego skutku! Nie jestem gołosłowny. Od trzech miesięcy próbuję zarejestrować syna na planowy zabieg okulistyczny - jak na razie bez skutku.

Tylko w Polsce, gdzie indziej prosta czynność REJESTRACJI do lekarza, urasta do miana wielkiego osiągnięcia.

poniedziałek, 2 marca 2015

Prezydent Komorowski Bronisław

O wejściu Prezydenta na krzesło w japońskim parlamencie nie pisałem, bo jestem sobie to w stanie jakoś w miarę racjonalnie wytłumaczyć: Japończycy to ludzie wzrostu niedużego, odpowiednio niższe krzesło Prezydent RP wziął za podest, na który wszedł... Jakieś "gapiostwo" starszego człowieka, nieuwaga, złe przygotowanie od strony protokołu dyplomatycznego - co mniej wybaczalne, ale zdarza się. Bądźmy ludźmi, będziemy traktowani jak ludzie.

Niewiarygodne jednak, że 25 lat po upadku systemu komunistycznego w Polsce można się aż tak jak Prezydent przejęzyczyć, będąc głową państwa dysponującą sztabem ludzi przygotowujących różne mowy. O co tu chodzi?

Otaczając się takimi doradcami jak Nałęcz czy Koziej, prowadząc z nimi długie narady - to zaczyna mieć racjonalne uzasadnienie!

Mylenie katów i ofiar - to się rzadko zdarza, chyba że... jest celowe. Celowym sabotażem pamięci narodowej. Narodu, który w zamyśle niektórych ludzi, ma fizycznie, duchowo i ekonomicznie umrzeć.

Nie ma i nie może być na to zgody ludzi normalnych a Prezydent powinien za to osobiście - nie przez doradców! - przeprosić, co przywróci choć cień nadziei na to, że jest człowiekiem w pełni władz umysłowych!