Ale bez nerwów! Informacja została szybko zdementowana przez wysokich rangą przedstawicieli Komisji Europejskiej, takimi słowy:
Aktualne prawo unijne upoważnia pracowników do minimum czterech tygodni urlopu rocznie. Nie ma też związku między prawem do urlopu, a wiekiem emerytalnym - napisał rzecznik KE w Polsce, powołując się na Laszlo Andora, komisarza ds. zatrudnienia, choć nie wykluczył, że w przyszłości KE może zająć się tą sprawą. linkDziwnie czuję się tym słowami nieuspokojony, bowiem jeśli nie jest to wytwór sezonu ogórkowego, który w tym roku był obfity, to może to być próbnym balonem wysłanym do nas z Brukseli.
Balon czy nie balon - arcyciekawa i "arcybolesna"(R) jest reakcja internetu na ten pomysł - ludzie się mocno podzielili sądząc z licznych komentarzy np. tutaj O zgrozo! - wielu z pomysłu się cieszy, co potwierdza, że ssanie na populizm w narodzie nie umarło i ma się dobrze. To świetna perspektywa... dla rządzących.
Jak wyglądałoby to z mojej perspektywy - przedsiębiorcy nie zatrudniającego (jeszcze?) pracowników
Im mniej państwo nam gwarantuje - tym lepiej, wszystkie te gwarancje są i tak ostatecznie na nasz koszt - jednych kosztem drugich i w końcu, nas samych. Takich mikroprzedsiębiorców jak ja, niezatrudniających jeszcze pracowników, jest w Polsce ok. 2,5 miliona. Osobiście o 7 tygodniach urlopu w roku, to mogę sobie w praktyce co najwyżej jedynie pomarzyć: mało, że nie zarobiłbym w tym czasie, to ZUS trzeba zapłacić, pogodzić się z częściowym wypadnięciem z rynku, a potem odrabiać straty. Nic więc, jak tylko urlopować się na potęgę!
Wyobraźmy sobie, że chciałbym zatrudnić pierwszych pracowników, w liczbie 2 - niezbędnie mi potrzebnych, nie do reprezentacji tylko do pracy. Jeśli nie będą mi potrzebni i wymiernie pożyteczni, to nigdy ich nie zatrudnię - taka jest moja bezduszna kapitalistyczna logika.
Jaką firmą musiałbym być, co robić, czym handlować i jak zorganizować pracę, aby było mnie stać na zapłatę pensji dwóm osobom za 70 dni kiedy urlopują? Nie licząc ich innych nieobecności, w czasie których ktoś by musiał też ich pracę wykonać. Ja sam? - przez min 70dni w roku i to tych, kiedy sam chciałbym pewnie odpocząć, jako człowiek rodzinny? Zatrudnić zastępstwo można! - ale zastępstwo trzeba wdrożyć do pracy (na 2 tygodnie się nie opłaca) i trzeba jemu zapłacić - oczywiście nie na "umową śmieciową". Efekt - przedsiębiorca musiałby zapłacić co najmniej podwójnie za 70 słodkich dni urlopu swoich dwóch pracowników, albo przez te 70 dni pracować... nawet potrójnie. Genialny koncept!
Nie mówiąc o tym, że aby zapłacić pracownikowi 2tys. na rękę, w Polsce pracodawca musi wydać na to prawie 3,5tys... Ale to stara śpiewka i malkontenctwo przecież. Tak się nie godzi.
Ale może nie ma się w ogóle czym przejmować, bo ewidentnie szkodliwy dla pracodawców i w następstwie dla pracowników (o tak! wszystko co szkodzi pracodawcom, szkodzi też ich pracownikom - uwierzcie!) pomysł jednak nie przejdzie i państwo będzie nadal nam sprzyjać ze wszystkich swoich sił? :)
Skoro całe zamieszanie może być balonem próbnym, to wrzuciłem swoje 5 groszy - głownie z myślą o tych, którzy trwają w zachwycie nad geniuszem różnych komisarzy. I jeszcze dodam dla tych, których ten potencjalny balon zachwycił: czy ktoś policzył o ile spadły by w efekcie pensje a o ile musiały by wyrosnąć podatki, z których sfinansowano by zatrudnienie dodatkowych urzędników, którzy też będą mieć więcej urlopu, a ktoś by musiał ich zastąpić - jako, że są niezbędni
Nie dziwmy się, że jest jak jest, skoro uważany, że to państwo czy UE nam coś daje, gwarantuje i zapewnia, bo ono ma i może nam dać tylko tyle ile my jemu "damy".