Min. Rostowski powiedział, że obniżki VAT nie będzie co najmniej do 2016r. Zapowiadano i nawet zapisano to w ustawie, którą VAT w 2011r. podniesiono. Ale to szczegół: zdanie zmienić przy tak dynamicznej sytuacji, to zwykła rzecz.
Najważniejsze dlaczego obniżki nie będzie. Równoważenie finansów publicznych oraz - i tu uwaga - stworzenie "podstaw dla rozwoju gospodarczego" będą priorytetem państwa.
Innymi słowy: państwa nie stać na obniżkę podatków, bo nie będzie miało za co nam tworzyć dobrobytu? Czyż to nie genialne: wmówić ludziom, że to państwo a nie oni odpowiadają za swój los? Dla polityków to niekończące się pole do przedwyborczej ekwilibrystyki i żonglerki obietnicami. Dla nas jakaż to wygoda wiedzieć, że mamy protektora!
Ale już poważnie.
"Obniżkę trzeba zostawić na lepsze czasy" - powiedział główny księgowy polskich finansów. To trochę tak jakby powiedzieć, że polityka prorodzinna jest niecelowa, bo za mało jest rodzin i dzieci.
Widzę jeden problem, ale za to zasadniczy: przy takim czysto księgowym podejściu do gospodarki, owe "lepsze czasy" mogą szybko nie nadejść a jeśli już to może jakimś cudownym zbiegiem okoliczności.
Trudno też widzieć w różowych barwach samo równoważenie finansów, bez jakiegokolwiek pomysłu na reformę systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej - najpoważniejszych pozycji, czy chociażby próby ograniczenia biurokracji i okrojenia etatów urzędniczych.
Sam wicepremier w rozroście zatrudnienia zresztą wiele wie, ma w końcu ośmiu wiceministrów, w tym najnowszy nabytek - panią polonistkę... od finansów?
Może choć owa polonistka wie czym jest i jak działa gospodarka.