poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Komuszy sentymentalizm

Dyrektor Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze, Tomasz Nesterowicz na rozmowach w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego na temat organizacji Festiwalu Piosenki Polskiej po stronie rosyjskiej. 

-  Dwie imprezy powinny mieć podobną rangę. - Warto również wypracować pewną formułę polskiego wydarzenia w Rosji - mówi Dyrektor. 

To spotkanie to również przygotowanie do wizyty Dyrektora w Moskwie... więcej
Zielona Góra i Festiwal - para jak z samowara!


Czy mam rozumieć, że urzędnicy zielonogórscy będą się teraz usilnie zajmować wypracowywaniem formuły Festiwalu Piosenki Polskiej w Rosji?! Wypracowywanie rosyjsko-polskich formuł, jak pokazuje historia, nie jest krótkotrwałym ani łatwym procesem.

Nie wiem czy to dobre aby władze Zielonej Góry, skąd do Berlina jest 180km a do Moskwy 1800km, tak bardzo angażowały się w budowanie mostów rosyjsko-polskiej przyjaźni. Trochę to nielogiczne, nieproporcjonalne do korzyści dla mieszkańców i przesycone jakimś - nie boję się tego słowa - komuszym sentymentalizmem, którego miasto wcale nie potrzebuje obecnie najbardziej.


I nie kieruje mną żadna antyrosyjska fobia a ledwie próba spojrzenia na sprawę z perspektywy zwykłego mieszkańca. Festiwali w Zielonej Górze niech będzie nawet 365 w roku, ale niech organizują je wyspecjalizowane prywatne firmy, dostarczając mieszkańcom rozrywkę i odnosząc z tego korzyści. Miasto nie jest od tego, aby organizować festiwale, a zamykać np. szkoły!

Dużo się mówi o tym, że festiwal to korzyść promocyjna dla miasta. Tylko gdzież ona jest? - szukam konkretu. A gdyby tak te miliony przeznaczyć na stypendia dla najzdolniejszych czy najlepiej rokujących uczniów zielonogórskich szkół? Czy przyszły sukces choć części z nich nie był lepszą promocją miasta jako miejsca do edukacji, życia czy biznesu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz