piątek, 28 listopada 2014

Jak można promować kraj

Poniżej naprawdę dobry spot promujący walory kraju - niestety nie naszego

Nie ma w nim wysiłku, znoju, nikt tu nie walczy na miecze, nie słychać też szczęku metalu, nie widać wyciągących z morza, jak woły, przerośnięty bursztyn...   Nie ma właściwie nic co mogło by zadziałać jakoś odpychająco czy wzbudzać niepokój. Ciepło, lekko, przyjaźnie, relaksacyjnie, ze szczyptą kobiecości, nutą niedopowiedzenia. Co więcej - nikt maltańskiego krzyża z flagi nie wyretuszowywał...

A u nas sprężyny, splagiatowane i przepłacone, z dosztukowywaną na siłę ideologią giętkości, choć jak ujął to mój znajomy - fan motoryzacji: "sprężyna jest po to, aby nas dupa nie bolała"...

Zobaczcie Maltę - chcę się jechać.


Wybory sfałszowane czy zafałszowane...


Pojedyncze protesty wyborcze niczego istotnego nie zmienią, bo zawsze będą, siłą rzeczy, obejmować tylko wycinek systemu wyborów i każdy sąd z czystym sumieniem i zgodnie z prawem będzie mógł orzec, że nie miało to wpływu na ostateczny wynik wyborów, złożony z setek tysięcy czy milionów głosów.

Państwo prawa - którym się szczycimy, powinno w takiej sytuacji stać na straży przede wszystkim PRAWA - jego ducha i litery. To co może być i wszystko wskazuje na to ŻĘ JEST JEDYNYM SPOSOBEM wykazania nadużycia wyborczego na dużą skalę jest to - nadużycie prawa przez PKW w zakresie ustalania formy karty do głosowania

WAŻNY TEKST

Książeczka do głosowania to nie karta! | 3obieg.pl - Serwis informacyjny dziennikarstwa obywatelskiego. http://3obieg.pl/ksiazeczka-do-glosowania-to-nie-karta

Zresztą to o czym mowa potwierdził także (może nieświadomie, ale jednak) konstytucjonalista
Zgodnie z przepisami przesłankami unieważnienia wyborów są: przestępstwo przeciwko wyborom, naruszenie kodeksu wyborczego w zakresie głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, ale tylko wtedy gdy naruszenia te mają wpływ na wynik wyborów.

Tego, że:
  • broszury wyborcze mają istotny wpływ na ilość głosów nieważnych - komunikat o sposobie głosowania, który mógł być źle zinterpretowany przez część wyborców, 
  • pierwsza strona broszury stanowi zawsze handicap (nieunormowany NIGDZIE w prawie, choć być może losowy, ale stały dla całego kraju)
nikt logicznie ani prawnie nie kwestionuje.

Pytanie czy:
  • którykolwiek sędzia okręgowy zechce "zwichnąć sobie karierę" podważając autorytet sędziów PKW i tych, którzy ich nominowali - prawniczej elity elit naszego kraju. 
  • zechce nad tym pochylić sie Sejm - odpowiadać sobie nie musimy
  • podniesie to Prezydent, strażnik Konstytucji - pomilczmy...
Czy może...

czwartek, 27 listopada 2014

Okrutna zabawa - prawie jak nasza demokracja :)

Znalezione na profilu Witolda Gadowskiego


wtorek, 25 listopada 2014

Szanuj władzę

Do biblijnie wierzących, chcących szanować ziemską władzę w Polsce, a mających dylemat.

To ludzkie prawo, ale wyraźnie stanowi, kto jest w demokracji władzą zwierzchnią, a kto jej namiestnikiem.

niedziela, 23 listopada 2014

Jeszcze o broszurach...

(wiem, że męczę ten temat, ale liczę, że ktoś to skutecznie pociągnie)

Czy da się skutecznie bronić tezy, że wielostronicowa broszura to także "karta do głosowania", jednocześnie wiedząc, że Kodeks Wyborczy obliguje do jednakowej ekspozycji kandydatów na "karcie do głosowania", np. w sensie czcionki, kratki itd. a milcząc o oczywistym aspekcie, jakim jest kolejność stron?

Czy z KW wynika, że numer jaki otrzymuje konkretny komitet, przekłada sie na tak istotną rzecz, jak numer strony w broszurze do głosowania?

Gdyby ustawodawca mówiąc o "karcie" dopuszczał także broszurę, w ustawie musiałoby znaleźć się cokolwiek np. na temat zasad ustalenia/losowania kolejności stron w broszurze - przecież to zdecydowanie waźniejsze dla percepcji od niewielkich różnic wielkości czcionek czy kratek, zwłaszcza na różnych stronach broszury...

Rozsądnie wiec przyjąć, że Kodeks Wyborczy o tym milczy, bo w ogóle broszur nie przewiduje! To uchwała PKW, niższej rangi, taką możliwość stworzyła. Czy zgodnie z prawem?
Niezależnie od tego jakie będą losy tych wyborów, forma broszurowa kart do głosowania, nie wygląda na logicznie zgodną ani z literą ani z duchem Kodeksu Wyborczego

- -
Nie ukrywam, jestem laikiem. Zarys prawa stanowił tylko jeden semestr dawno temu
.. Bycie laikiem nie przeszkadza jednak w myśleniu.

Notka wyborcza II (ostatnia)

Jeśli PiS (na które w tych wyborach głosowałem "częściowo", co okazuje się i tak nie.mieć znaczenia)

rzeczywiście szczerze deklaruje chęć zmiany tego patologicznego systemu i nie chce nosić miana "pseudoopozycji" ( jako formacja, która opozycją w uczciwych warunkach by nie była)

trudno znaleźć lepszą sposobność do takiej zmiany niż teraz .

Trudno też wyobrazić sobie bardziej antydemokratyczne działania, niż drukowanie wyników wyborów, a wszystko wskazuje na to, że to się w Polsce właśnie wydarzyło.

Albo więc intencje PIS nie są szczere, albo... Bo, z czym, jak z czym, ale z demokracją w Polsce nie mamy do czynienia.

Wiara przez środowiska PIS w to, że istnieje taki poziom poparcia, którego nie da się w urnie anihilować to naiwność, albo wyrachowanie. Lepszego czasu na zmiany, może już nie być, zanim opinia publiczna da się znów rozwałkować.

piątek, 21 listopada 2014

Trzecia Droga I - antycypując przyszłość

Z 50lat ktoś napisze:
"... Nawet po tym, gdy okazało się, ze jądrem systemu demokracji, który im ustanowiono jest PKW, kierowana przez sędziwych sędziów, którzy prawo pokochali i egzekwowali jeszcze za totalitaryzmu, większość wierzyła, że to dobry system, który po prostu doznał chwilowej awarii. Nie przyjmowano jeszcze do wiadomości tego, że to system sam w sobie, wraz ze swymi pochodnymi może być zły, oparty na zmurszałych fundamentach.

Pociągnęło to za sobą szereg działań skazanych z góry na niepowodzenie i marnotrawienie wielkiej ilości ludzkiej pracy i energii. Jeszcze przez wiele lat próbowano system naprawiać i udoskonalać na różne sposoby - niestety z marnym skutkiem, gdyż do fundamentów mało kto zaglądał, a ci którzy nie zaglądali, nie dawali wiary tym nielicznym, którzy fundamenty widzieli i z niekłamanym obrzydzeniem opisywali to, co tam znaleźli.

Wbrew szczerej woli wielu, ani żadne Prawo, ani żaden cień Sprawiedliwości przez lata w Polsce nie triumfowały. Mechanika systemu się nie zmieniła, bo wiara w to, że system da się gruntownie zmienić od wewnątrz, na jego (nie do końca zresztą znanych) zasadach, okazała się płonna. Nadzieje pokładane w polityce zawiodły, bo musiała zawieść wiara w coś, co było tylko prostą pochodną systemu, a nie pochodną wspólnych wartości wokół których skupialiby się ludzie.

Antagonizmy i frustracja społeczna narastały. Ruchy ekstremistyczne działały, choć nie nasilały się, bo społeczeństwo wobec nich było wciąż mocno podzielone,  państwo zaś, w trosce o "ład" i "bezpieczeństwo publiczne" rozprawiało się z nimi z całą bezwzględnością - nieproporcjonalną zresztą do zagrożeń z ich strony, ale w zgodzie z obowiązującym prawem i przy akceptacji opinii publicznej w kraju i poza nim.

Polska i jej Naród wydawali się być w klinczu, w dawno zastawionym na nich potrzasku. Rozwiązanie, nazwane przez wielu Trzecią Drogą jednak przyszło. Właściwie to nie przyszło, a spadło z nieba..."
cdn.

czwartek, 20 listopada 2014

A bydło stoi i ryczy...

Patrzcie w jakim państwie prawa przyszło nam żyć:

na wyjęcie z OFE i de facto nacjonalizację 150mld złotych naszych składek emerytalnych, sposób zgodny z prawem się znalazł. Na powtórzenie niewiarygodnych wyborów, prawnego sposobu nie ma. Tak twierdzą wybitni konstytucjonaliści. 

Prawo? Prawo nie jest żadnym ograniczeniem dla tych, którzy je stanowią.

Tylko "bydło stoi i ryczy.."

środa, 19 listopada 2014

Teoretycznie, można było spodziewać się czegoś wiecej...

Nie do końca rozumiałem do dziś tego ostentacyjnego unikania przez Jarosława Kaczyńskiego spotkań Rady Bezpieczeństwa Narodowego, ale Prezydent Komorowski pokazał właśnie dobitnie, że wagi spraw nie rozumie, niebezpieczeństwa bagatelizuje, a podnoszących słuszne wątpliwości czy zarzuty, chętnie upchałby do szuflady z napisem "szaleńcy". 

Nie tego oczekuję od władzy, chyba że mowa o władzy czegoś co istnieje tylko teoretycznie.

CHDiKK - nie zgadzam się!

Ci, którzy twierdzą, że wszystko z polską demokracją, rolą mediów w niej, wyborami i odpowiedzialnością za państwo jest w porządku, twierdzą to samo, co jakby mówili, że CHDiKK jest w porządku i że to wszystko na co zasługujemy. Przepraszam bardzo! Zamierzam tu jeszcze pożyć, mam dzieci, nigdy się na to nie zgodzę, nie schlebię temu ani nie przyklasnę nawet po cichu!

niedziela, 16 listopada 2014

Notka wyborcza

Jeśli te sondaźowe wyniki o wygranej PiS się potwierdzą, to rewelacja. PO jest najlepszym przykładem, że hegemonia i wielokadencyjność szkodzi u rodzi patologie.

Sam system wyborczy budzi właśnie spore wątpliwości i wymaga pilnej zmiany, bo to co czytam przyprawia o ból głowy, a obecnie rządzących powinien o potężnego kaca.

piątek, 14 listopada 2014

Czy doroczna rozróba wokół Marszu Niepodległości nie jest potrzebna?

Jak już pisałem - w Polsce Święto Niepodległości trwa tydzień, z czego pierwszy dzień na ulicy, a reszta w telewizorze. Tylu mądrych radzi, analizuje, nawołuje, ripostuje...

A mnie jedno zastanawia - taka fundamentalna sprawa: Marsz Niepodległości ochraniało kilka tysięcy policjantów, choć dokładnie nie wiadomo ilu, bo policja traktuje to jako tajemnicę - cytat:

"Policja nie chce ujawniać, ilu funkcjonariuszy zaangażowanych było w zabezpieczenie zgromadzeń i marszy w Warszawie, które odbywały się we wtorek. Wiadomo jedynie, że do stolicy przyjechało kilka tysięcy policjantów z innych komend wojewódzkich." - http://is.gd/9plyho

Dlaczego tajemnica? Bo może by się okazało straszne i śmieszne, że policja w sile kilku tysięcy nie potrafiła skutecznie udaremnić chuligańskich wybryków 300 osób (tylu zatrzymano i przyjmijmy, że wszystkich słusznie)? Może okazać by się mogło, że ta bezradność policji miała swój jakiś cel, że ktoś jednak rozróby potrzebował?

Na Marsz w Warszawie przyszło grubo ponad 100tys normalnych ludzi, którzy po prostu uznali, że wywieszenie flagi na balkonie w Święto Niepodległości, to za mało. Mięli prawo tam przyjść, tak jak mają prawo ludzie w każdym normalnym wolnym kraju. Z marszem Pana Prezydenta z roku na rok jest gorzej, do tego stopnia, że: najpierw na zdjęciu z tegorocznego marszu dophotoshopowano ludzi, a potem (gdy cuda photoshopa odkryto) postanowiono jednak zastąpić to zdjęcie zdjęciem z roku poprzedniego...

Tymczasem liczba uczestników Marszu Niepodległości nie chce maleć!

Może więc bezsilność policji (powtarzam, w liczbie kilku tysięcy) wobec w gruncie rzeczy garstki chuliganów - swoją drogą dobrze oznakowanych barwami narodowymi, ma swój cel.

Bo czy normalny człowiek pójdzie za rok bez wahania z rodziną na coś, co kończy się zadymą, której organizatorzy nie chcą, a policja najwyraźniej nie umie albo - na co też wiele wskazuje - nie widzi celu zapobiegać?