piątek, 12 lipca 2013
Każdy kościół będzie im zawadą
niedziela, 7 lipca 2013
Oby chichot historii nigdy nie musiał nikogo z nas ratować
Zbrodniarz to dziś już tylko poczciwy schorowany dziadek - zbyt chory by stanąć przed sądem, jednak nie na tyle aby uczestniczyć w fecie ku swej czci.
Zbrodnia zrelatywizowana, w imię uznania jakiegoś wyższego imperatywu. Jaruzelski od zawsze był pewnie za demokracją, tylko warunków nie było do tego...
Co oni z tym krajem wyprawiają?!
Oliwy nie pożałował inny "wielki przyjaciel" wolnej Polski. Zupełnie neutralnie włączył się w obchody sam Putin. W depeszy urodzinowej napisał m.in.:
"W trudnych sytuacjach zawsze przejawialiście męstwo i odpowiedzialność, przyjmowaliście zrównoważone i dalekowzroczne decyzje."
Czego ta historia mnie uczy?
Żyj tak aby ratunkiem dla bilansu życia nigdy nie musiał być chichot historii, jako jedyna nadzieja. Trudno o gorszy koniec tu na ziemii jak próba przypisywania wyrządzonemu złu, dobrych owoców.
(w dniu własnych 39. urodzin)
czwartek, 4 lipca 2013
Przezwyciężyć homoseksualną agendę
Alan Sears i Craig Osten, współautorzy wydanej w 2003 roku książki pt. „The Homosexual Agenda: Exposing the Principal Threat to Religious Freedom Today” przestrzegali przed realizacją złożonej i dobrze przemyślanej strategii uczynienia USA krajem przyjaznym gejom i wrogim wobec tych, którzy się tej idei opierają. Chrześcijańscy autorzy obszernie przytaczają fragmenty innej książki „After the Ball: How America Will Conquer Its Fear and Hatred of Gays in the '90s.” wydanej w 1989 roku, która wytyczyła homoseksualną agendę.
Wielu homoseksualistów zaprzecza, że taka agenda w ogóle istnieje, w jawnej czy w niejawnej postaci. Tymczasem sami autorzy omawiają w „After the Ball:..” ustalenia ze szczytu gejowskich liderów, który odbył się w 1988 roku w Warrenton w stanie Wirginia, a na którym to właśnie szczycie homoseksualna agenda została uzgodniona. Ci autorzy to Marshall Kirk, uchodzący za genialnego, badacz mózgu oraz Hunter Madsen, absolwent Harvardu, ekspert w dziedzinie taktyki publicznej perswazji. Zaproponowali oni taktykę na "prostą" Amerykę, która jest bardzo podobna do metod prania mózgu stosowanych przez chińskiego komunistę Mao Tse-tunga, połączoną z najbardziej perswazyjnymi technikami sprzedaży stosowanymi w świecie reklamy. Cel tego prania mózgu, wg. Kirka i Madsena:
użycie tych samych procesów, które sprawiły, że Amerykanie nas nienawidzą, do tego, aby tę nienawiść zmienić w ciepły szacunek – czy im się to podoba czy nieMówić aż do zmęczenia
Po pierwsze zaproponowali oni, aby homoseksualiści oraz ich liberalni sojusznicy „znieczulili” h e t e r o seksualistów, poprzez wyniesienie homoseksualizmu jako tematu, na który mówi się w codziennym życiu tak wiele, jak to tylko możliwe. „Zasadniczą” sprawą – jak stwierdzili sami autorzy, jest:
Mówić o gejostwie dopóty, aż problem stanie się całkowicie nie do zniesienia (...) Możecie zapomnieć o przekonywaniu ludzi wprost, że homoseksualizm to coś dobrego. Jeśli jednak uda się sprawić by ludzie myśleli, że to po prostu kolejna rzecz, która zasługuje po prostu na wzruszenie ramionami, wówczas wasza bitwa o prawa jest praktycznie wygrana.Wg. Searsa:
Mówimy o żądaniu takiego zachowania, by takie zachowania nie tylko nie były w żaden sposób potępiane, ale były w każdy możliwy sposób i z każdego możliwego miejsca afirmowane jako poprawne, dobre i uznane.Potwierdza to obraz mediów obserwowany w USA od dekady, zalewanych przez gejów i gejowskie motywy nie tylko jako wzmianki, ale przede wszystkim motywy wiodące programów emitowanych w primetime.
Geje jako ofiary
Kolejną kwestią jaką poruszają Kirk i Madsen jest:
przedstawiać gejów jako ofiary okoliczności i ucisku, nie jako agresywnych rywali (...) Geje muszą być przedstawiani jako ofiary w potrzebie ochrony, tak aby w prostym odruchu ludzie byli skłonni przyjąć rolę ich obrońców.Benjamin Bull z Alliance Defense Fund powiedział:
Nagle ci, którzy wybierają zachowania homoseksualne, sodomię, są ofiarami. To szaleństwo!Czy homoseksualistom udało się wygrać w walce o postrzeganie ich jako prześladowanej mniejszości? Wracając do mediów; szalenie popularny serial "Zbawieni" (Saved) przedstawia nowonarodzonych chrześcijan jako okrutnych homofobów próbujących przeprogramować od środka młodych, biednych i niezrozumianych gejów. W innym, „Drżąc przed Bogiem” (Trembling Before God) mowa o tym jak prawosławni i chasydzcy homoseksualiści są prześladowani i nieakceptowani. W kolejnym, „Zmowa milczenia” (The Conspiracy of Silence) autorzy twierdzą, że homoseksualni księża są zaszczuwani na śmierć przez to, że nie mogą wyrażać swego homoseksualizmu.
Jednocześnie dobry, miły i pełen zrozumienie homoseksualny sąsiad stał się obecny w tak wielu filmach i serialach, że stało się to już wręcz banalne. Lista gejocentrycznych lub wywołujących empatię z gejami produkcji telewizyjnych stała się przez minioną dekadę w USA bardzo długa, co nie dziwi biorąc pod uwagę te słowa autorów „After the Ball:…”:
Przeciętny Amerykanin spędza przed telewizorem ponad siedem godzin dziennie. To godziny otwartej bramy w ich prywatny świat, przez którą może zostać przeniesiony koń trojański.Źródło: Covert Agenda: US Didn't Become Pro-Gay Overnight
Zobacz także:
Komentarz:
Widząc co dzieje się obecnie w kwestii „tolerancji” wobec zjawisku homoseksualizmu w Polsce i próby zrównania ze sobą każdej orientacji seksualnej, nie sposób nie przyglądać się przebiegowi tego procesu w USA. Metody i techniki wykorzystywane przez lobby homoseksualne są i będą identyczne z tymi wykorzystanymi za Atlantykiem – niby dlaczego miałyby być inne, skoro tam okazały się skuteczne?
Istnieje jednak zasadnicza różnica między społeczeństwami Polski i USA. Polacy są zdecydowanie bardziej jako społeczeństwo homogeniczni i konserwatywni – głównie za sprawą pozycji Kościoła Katolickiego.
Rodzi to zapewne spore konsekwencje dla sposobu realizacji celów przez lobby homoseksualne i adaptacji do warunków polskich. Głównym wrogiem i przeszkodą jest Kościół Katolicki. Stąd też obserwowane w Polsce od kilku lat próby zdyskredytowania go na wszelkie możliwe sposoby (nasiliło się po śmierci JPII), czego najłatwiej dokonać metodą małych kroków: dyskredytując poszczególnych księży. W dyskredytowaniu najmniej chodzi o przytaczanie prawdziwych zdarzeń i faktów a najczęściej o wzmacnianie negatywnych emocji, które w każdym człowieku drzemią.
Drugą konsekwencją amerykańsko-polskich różnic i tego, że w USA homoseksualny plan już się powiódł, jest dostęp do tych informacji przez świadomych obywateli jeszcze niezindoktrynowanych społeczeństw. Plan zastosowany w USA okazał się skuteczny, ale przez to także stał się on w pełni jawny i możliwy do oceny po owocach. Stąd należy się spodziewać, że przebieg procesu w Polsce może być planowany jako dużo szybszy i z zastosowaniem dużo mniej „demokratycznych” metod. Zawrotne tempo tego procesu zresztą widać: od czasu kiedy o homoseksualizmie się w Polsce mówi dużo w debacie publicznej minęło ledwie kilka lat a pomimo niskiego poparcia społecznego już trwają prace nad ustawą o związkach partnerskich - prace w trakcie których w łonie samej partii rządzącej bezpardonowo atakuje się i stygmatyzuje przeciwników prawnych rozwiązań sprzyjających homoseksualistom. Dla porównania w USA, od czasu wykreślenia homoseksualizmu z listy chorób psychicznych do momentu legalizacji związków partnerskich minęły prawie trzy dekady, a i tak rozwiązania prawne nie są w każdym stanie USA do dziś jednakowo liberalne.
Homoseksualizm jest zaburzeniem orientacji seksualnej, nie ma podłoża genetycznego (co sama ewolucyjna genetyka i teoria dziedziczenia genów wyklucza). Homoseksualizm jest jednak przede wszystkim grzechem, z przebiegiem i konsekwencjami opisanymi już w Księdze Rodzaju (nawet nagła ślepota nie powstrzymuje homoseksualnej żądzy, dla jej zaspokojenia ludzie gotowi są do posunięcia się do ostateczności, dotyka tak młodych i starych…).
Mimo, że mam takie a nie inne zdanie o homoseksualizmie, sami homoseksualiści to przede wszystkim ludzie potrzebujący pomocy. Chrześcijańska miłość, jak teraz próbuje się ja promować na liberalna modlę, nie każe jednak niczego nie widzieć i wszystko przemilczać, a wręcz przeciwnie: tym bardziej nakazuje mówić prawdę, pokazywać słabość ale i sposób w jaki można ją pokonać.
Ludzie noszą wielkie możliwości zmiany świata, ale na nic się one zdadzą, jeśli nie będą w stanie przemienić siebie. Nie wiem jak dla medycyny, ale dla Boga homoseksualizm jest w pełni uleczalny, o czym świadczą liczne przykłady, jak choćby ten:
Trzeba jednak najpierw uwierzyć, że to możliwe i wytrwać w tym pamiętając, że największym oszustwem wobec człowieku chcącego coś w swoim życiu zmienić jest to, że jest w tym zdany zawsze tylko sam na siebie.
poniedziałek, 1 lipca 2013
Śmieciowa tresura

Segregacja fajna sprawa, ale recykling przecież jeszcze bardziej i temu segregacja właśnie powinna służyć.
Prosty sposób by przekonać się czy "świat rzeczywiście potrzebuje GMO"
Szokujące zdjęcia pokazują spustoszenia dokonane przez żywność GMO! Nowe, przełomowe badanie pokazuje, że konsumpcja paszy zawierającej GMO szkodzi trzodzie chlewnej. Badanie wykazało, że karmienie świń paszą składającą się z genetycznie modyfikowanej soi i kukurydzy wywołało wzrost ciężkiego stanu zapalnego żołądka o 267% w porównaniu z grupą karmioną paszą bez GMO. Różnica u samców była jeszcze większa: wzrost o 400%. Wyniki badania są zaskakujące i statystycznie istotne. |
GMO nie jest obojętne: ono szkodzi!
"To nic" - zdają się mówić obrońcy - korzyści (zyski) daleko przewyższają te szkody, poza tym, nie można przenosić wyników badań ze szczurów wprost na ludzi... Ciekawe zatem jak, jeśli nie na zwierzętach, testuje wstępnie inne produkty, zanim dopuści się je do testowania u ludzi. W przypadku GMO takich badań nigdy nie było, albo zostały one ukryte!
Nie wchodźmy jednak w spór naukowy - zostawmy to z jednej strony lobbystom i naukowcom, którzy nie sprzeniewierzają się rzetelności - z drugiej, jako że sami i tak nie będziemy w stanie zważyć żadnych argumentów, zdając się na ledwie na zaufanie do jednej czy drugiej strony.
Istnieje jednak bardzo prosty sposób na to, aby przekonać się co o GMO sądzą konsumenci i na ile "świat GMO rzeczywiście potrzebuje". Sposób z realizacją którego w świecie "wolności na każdym kroku" problemów być żadnych nie powinno. Jakiś przełomowy sposób, rewolucja? - zapytacie. Nie, sposób bardzo prosty, fundamentalny.