środa, 17 września 2014

[FILM] Pandemia pornografii

Wiele czasu ostatnio w męskim gronie ludzi wyznających takie same wartości poświęcamy tej sprawie - sprawie uzależnienia od pornografii. Rozmawiając ze sobą w zupełnej szczerości, nie ma mężczyzny, który by powiedział, że nie miał, albo nie ma z tym żadnego problemu i jego to nie dotyczy.

Internet jest wszędzie - jak mówi reklama. Wszędzie jest też pornografia i dostęp do niej. A to naprawdę coś więcej niż tylko patrzenie przez chwilę! To zatrucie całego życia: odczuwania, myślenia, motywacji, patrzenia na kobiety, a w szczególności kwachy - i to czasem wielkie - w związkach damsko-męskich, a w szczególności w małżeństwie.

Potwierdzają to nie tylko moje subiektywne odczucia i doświadczenie, ale i badania naukowe opisane w polecanym filmie. Badania, o których wynikach się głośno nie mówi, bo mogły by zburzyć zwodniczy mit, że dobre, to co przyjemne i nie należy sobie z tego robić problemu oraz, że to ciemnogrodzki zabobon i bycie psem ogrodnika - samemu nie skorzystać i drugiemu nie pozwalać.

Okazuje się - nie po raz pierwszy - że to co mówi do nas Bóg, jak każe traktować siebie samych i innych, to nie tylko kwestia moralności, ale i wiedzy na temat "konstrukcji człowieka" - konstrukcji wykraczającej wciąż daleko poza nasze ludzkie poznanie i pojmowanie.



Zanim obejrzycie - mam wielką nadzieję - ten film, krótkie zakończenie. Jezus powiedział, że
Mateusza 5:27-30  Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. 
A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim. Jeśli tedy prawe oko twoje gorszy cię, wyłup je i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby całe ciało twoje miało pójść do piekła. A jeśli prawa ręka twoja cię gorszy, odetnij ją i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby miało całe ciało twoje znaleźć się w piekle.
Twarde to słowa skierowane do mężczyzn! Nie raz i nie dwa po nich padało ze strony mężczyzn pytanie: "ALE co jeśli na ulicy staję niespodziewanie oko w oko ze skąpo ubraną piękną kobietą? Mam wyłupać sobie oczy?!". To prawda, że na to jak ubierają się kobiety i co widzimy na ulicach wpływu wielkiego nie mamy, ale już na to co robimy dobrowolnie, kiedy nikt nie patrzy - już jak najbardziej tak! Słowa o "wyłupywaniu swoich oczu" i "odcinaniu swoich rąk" pokazują tylko jedno - trzeba walczyć aż do krwi, do granic ludzkich możliwości, aby nad tym zapanować.

Czasem jednak, zamiast skazanej z góry na porażkę walki z pokusą, o wiele skuteczniejsze jest inne działanie - uciekać od pokusy:
Nie ma innego sposobu, aby wygrać z niektórymi grzechami, jak tylko ucieczka. Dawni przyrodnicy wiele pisali o bazyliszkach, których oczy hipnotyzowały ofiary, aby następnie z łatwością odebrać im życie; w ten sam sposób nawet spojrzenie nikczemności stawia nas w wielkim niebezpieczeństwie. Kto chce być bezpieczny od złych czynów, musi spiesznie uciekać od wszelkich okazji na ich popełnienie. Musimy zawrzeć przymierze z naszymi oczami, aby nawet nie patrzeć na przyczynę pokusy, bo takie grzechy potrzebują tylko iskry, by po chwili objął nas cały płomień. Kto byłby tak lekkomyślny by wejść do więzienia trędowatego i spać tam pośród tak straszliwego zepsucia? Tylko ten, który sam chce być trędowaty, narażałby się na takie ryzyko zarażenia. Gdyby żeglarz wiedział jak uniknąć sztormu, zrobiłby wszystko, co w jego mocy, aby uniknąć takiego niebezpieczeństwa. - przeczytaj cały tekst


Jak ma się to do poniższych tematów, o których wcześniej pisałem?

piątek, 12 września 2014

Rodzic, który poszedł po rozum do głowy. I znalazł!


Do takiej jasnej deklaracji - do czego prawo daje mi jak najbardziej Konstytucja RP, skłoniła mnie lektura Wielkiej Księgi Siusiaków - jednej z "pomocy naukowych" wykorzystywanych przez tzw. edukatorów seksualnych do pracy z dziećmi i młodzieżą.

Jeżeli chłopięce rozterki naszych dzieci ma kiedykolwiek uspokajać ktoś, kto posługuje się poniższymi metodami lub słownictwem, mówiący, że "Siusiak to najlepszy przyjaciel mężczyzny" (sic!), opisujący falliczne kulty oraz np. procedurę kastracji tworzącą eunucha... to dziękuję! Poradzimy sobie jako rodzice z tym sami!

Jeden z niewielu plusów jakie tam znalazłem, to np. próba zniechęcenia do palenia papierosów. To jednak zdecydowanie za mało, aby zaakceptować czy choćby tolerować "edukację" seksualną prowadzoną takimi metodami.

Moim zdaniem, odhumanizowana "edukacja" prowadzona w ten sposób, pozbawiająca godności człowieka, ale nad wyraz często personifikująca jego narządy płciowe, to prosta droga do zniewolenia mężczyzn i kobiet.
Po za tym wbrew temu co mówią lewicowi intelektualiści i eksperci, pełno tam obrzydliwych stereotypów nt. męskości, od których każdy mężczyzna powinien być jak najbardziej wolny. 

Co ciekawe: autor książki w kilku miejscach odwołuje się do religii, w tym do osoby Jezusa. JEdnak tylko po to aby to jasno młodemu człowiekowi zanegować. W ogóle masa tam odwołań do przeszłych wierzeń, kultów, obrzędów i zabobonów. Stało się to zapewne z dwóch powodów: po pierwsze, aby pokazać, że na przestrzeni dziejów wszystko już było i jakoś uchodziło; po drugie, to co jest obecnie (stan wiedzy i poznania) jest lepsze, czystsze, bezpieczniejsze, lepiej zbadane i mniej ryzykowne niż kiedyś. Tak, na zasadzie kontrastu, młodego człowieka, stawia się przed wyborem. Wyborem jednak na przykład ograniczonym do tego: czy z przyjemnością warto czekać, czy może skonsumować ją już, tu i teraz. O szacunku, odpowiedzialności, oddaniu drugiej osobie czy miłości - niczego tam nie znajdziecie. Znajdziecie za to mierzenie przyrodzeń męskich w kilometrach oraz ich nazwy w wielu językach - dla przyszłych poliglotów.

W galerii, którą ludziom dorosłym o silnych nerwach polecam przejrzeć, kilka wycinków (starałem się nie wypaczyć nimi sensu) Wielkiej Księgi Siusiaków 

RODZICE! Robię to w jednym celu: abyśmy wszyscy wiedzieli o czym w ogóle rozmawiamy i wokół czego toczy się dyskusja, która ma służyć dobru naszych dzieci.
 

Link do galerii

środa, 10 września 2014

Kto przeciw szkolnej seksagitacji, ten ciemniak. Czy na pewno?

Źródło: http://www.freeimages.com/photo/1399107
{R}
Greenbay

Tzw. "edukatorzy seksualni" (szkoleni do pracy z dziećmi 4+) sprzeciwiają się obywatelskiemu, podpisanemu przez 250tys. osób, projektowi zmiany w kodeksie karnym, który zakłada, że ten kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich poniżej lat 15, zachowań seksualnych, lub dostarcza im środków ułatwiających podejmowanie takich zachowań, podlega takiej samej karze jak ten, kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim.

Umówmy się: albo pedofilia jest i potrafimy ją prawnie jasno zdefiniować, pomagać ofiarom, ścigać sprawców i ich karać, albo dajmy sobie spokój z próbą opisu tego zjawiska w ogóle. Żadnej drogi pośrodku nie ma. Obecne prawo jest bowiem dziwnie dwuznaczne: można dzieciom w szkole, pod osłoną edukacji, opowiadać o stosunkach płciowych i antykoncepcji, ale współżycie osób / z osobą do 15lat jest traktowane w prawie jako przestępstwo, ścigane z urzędu? Coś tu nie pasuje, zwłaszcza, że wpajanie dzieciom znajomości antykoncepcji i mówienie o orientacjach seksualnych, nie bardzo ma związek ani nie służy rzekomej ochronie małoletnich przed nadużyciami seksualnymi ze strony dorosłych. Czy wiedza o antykoncepcji zdobywana w wieku lat 13 chroni dziecko przed samym nadużyciem, czy ledwie przed jego fizycznymi konsekwencjami?

"Edukatorzy" boją się zwyczajnie o reprezentowaną przez siebie gałąź przemysłu (mówienie, że chodzi o gałąź nauki, byłoby mistyfikacją) i nawet oczywistą logiczną konsekwencję prawnej definicji pedofilii, uznają za przejaw wstecznictwa.W przypadku lewicowych ideałów, pytanie o logikę, jest oczywiście retoryczne - jej tam nigdy nie było i nie będzie. To zestaw ideologii, w których nie ma zasad, innych niż obowiązujące w danym momencie i modyfikowane w miarę widzimisię ich autorów.

Jako ojciec dwójki synów, których mam nadzieję wychować na świadomych ludzi z zasadami, nie mogę sobie pozwolić, ani dopuścić do eksperymentowania na nich w imię jakiegokolwiek wyimaginowanego dobra czy ulotnej, podszytej dla pozoru naukowością, ideologii. Nie zamierzam więc milczeć wobec tak jawnego szaleństwa, nie ostającego się nawet wobec czysto logicznych przesłanek, lewackich bredni.

W Sejmie projekt przewidujący kary więzienia za edukację seksualną małoletnich - Wiadomości

środa, 3 września 2014

Chwała Putinowi za to, co zrobił rozsądnym ludziom

Powiem to: Chwała Putinowi! - za to, co zrobił rozsądnym ludziom. Skupię się na trzech powodach:
  1. Uświadomił wielu absurdalność np. takiej sytuacji, że jabłka z sadu sąsiada za płotem jechały do Rosji (wcale nie za wyższą cenę!), a oni truchtali jak durni do niemieckiego supermarketu po jabłka z Nowej Zelandii. To czego zabrania Unia - czyli odwoływania się do tego, że produkt jest lepszy, bo krajowy, udało się dzięki Putinowi obejść, choć jeszcze nie zwalczyć.
  2. Zmusił rząd, który twierdził dotąd, że robi więcej niż można, do nieśmiałego przyznania, że można jednak zrobić więcej dla naszej gospodarki i rynku wewnętrznego oraz - co by się inaczej nie udało - do przyznania tego, że obniżenie np. akcyzy, może stymulować rynek. Ekonomia znów zaczyna stawać powoli na nogi a "teorie dawno nieżyjących ekonomistów" może znów wrócą do łask? Oby prędko!
  3. Pokazał, że Unia tak naprawdę żadną rzeczywistą wspólnotą nie jest a i tak rządzi w niej interes ekonomiczny każdego kraju z osobna, który one próbują zrealizować, w zgodzie czy wbrew tzw. "interesowi wspólnoty".
Szkoda tylko, że dla uświadomienia oczywistości, potrzebna jest jednak zawsze przelana krew. Widocznie jednak, tak trzeba, bo inaczej przez parawan różnych iluzji nic do głowy człowieka nie dotrze.

Na marginesie i nie w temacie Putina

2000 lat na krzyżu też pewna śmierć - o której wszyscy wiedzą - miała uświadomić nam oczywistość: że sami sobie nie damy rady w życiu, nawet ze sobą.

wtorek, 2 września 2014

Gdy w grę wchodzą miliardy, nawet najbrudniejsze chwyty masowo dozwolone. Tak było. Czy jest i będzie?


W 1953 roku w Readers Digest opublikowano wyniki badań naukowych, które po raz pierwszy dowodziły, że palenie tytoniu wywołuje raka. Jeszcze w tym samym roku doszło do serii osławionych spotkań magnatów przemysłu tytoniowego, mocno zaniepokojonych przyszłością swoich firm.

Najsłynniejsze takie spotkanie miało miejsce w nowojorskim Hotelu Plaza i brał w nim także udział John Hill, ceniony specjalista w dziedzinie public relations. Z perspektywy czasu można uznać, że spotkanie to doprowadziło do śmierci setek milionów ludzi na świecie a jego tragiczne skutki odczuwalne są do dziś.

Do tamtego momentu wytwórcy papierosów rywalizowali ze sobą, w interesie swojej branży postanowili jednak się sprzymierzyć. Tak zaczęła się najdłuższa i najkosztowniejsza kampania komunikacyjna w historii ludzkości. Tak również wytyczono ścieżkę i metody komunikacji dla wielu innych produktów, usług czy idei, które mogą być wątpliwe do przyjęcia lub budzić bardziej niż marginalny sprzeciw czy podejrzenia.

Dokładny przebieg rozmowy z Hotelu Plaza nie jest znany, ale na podstawie jawnych od 1998r. dokumentów, które powstały oraz działań, jakie zostały podjęte, jego przebieg można odtworzyć.
Przemysł tytoniowy uznał, że jego żywotne interesy (zyski) czy w ogóle istnienie są zagrożone. Największym zagrożeniem dla jego prosperity uznano badania naukowe, naukowców oraz środowisko lekarskie - to wskutek ich aktywności wielu ludzi rzucało palenie, kurcząc przez to rynek i wpływając na zyski korporacji. Wiarygodność doniesień naukowych nie była jeszcze wówczas w 100% zweryfikowana, magnaci tytoniowi nie wykluczali jednak, że papierosy rzeczywiście mogą szkodzić. Wcześniej żadne kompleksowe badania naukowe nie były w tej kwestii oficjalnie prowadzone. Postanowiono jednak stworzyć wspólny front, w oczekiwaniu masowej utraty zaufania do produktów.

Idea działania firm tytoniowych zasadzała się na tym, aby wspólnie, spójnie i masowo wpływać zarówno na konsumentów jak i czynniki opiniotwórcze. Jako głównego antagonistę i zagrożenie zidentyfikowano niezależne badania naukowe i samych naukowców – nie konsumentów. Postanowiono odpierać wszelkie przyszłe wyniki niezależnych badań, wynikami badań własnych czy zewnętrznych, ale finansowanych jawnie czy niejawnie przez branżę tytoniową. Z góry założono jednak, że to nie przekona wszystkich palaczy, zaczęto się więc posługiwać opiniami ludzi, których można uznać za "ekspertów i autorytety".

Wkrótce potem w USA ruszyła wielka kampania reklamowa pt. "A frank statement to cigarette smokers", której główne przesłaniem było: palenie wcale nie szkodzi, a zdrowie ludzi jest dla przemysłu tytoniowego wartością nadrzędną, gdyby niezbicie udowodniono, że papierosy są szkodliwe, wówczas zostałyby one wycofane z rynku.

Ani konsumenci, ani władze nie zareagowały szczególnie na te deklaracje, o których już wtedy było wiadomo, że są kłamliwe. Palenie rozprzestrzeniało się bez przeszkód aż do lat 90' XX w.,  - do czasu słynnego procesu, w którym 46 państw złożyło pozew przeciw koncernom tytoniowym, oskarżając je o działanie na szkodę interesu publicznego. Szefowie siedmiu największych firm tytoniowych zeznawali w sądzie, a trwający 4 lata proces zakończył się ugodą. Firmy tytoniowe zapłaciły $206mld. odszkodowania, zobowiązały się nie kierować reklamy swoich produktów do młodzieży, ale tylko w Stanach Zjednoczonych oraz, wobec udowodnionych podczas procesu kłamstw, firmy tytoniowe zobowiązały się ujawnić wszystkie dokumenty wewnętrze ze swoich amerykańskich filii oraz nie niszczyć żadnych dokumentów do roku 2008.

Ujawnione dokumenty przyniosły wiele rewelacji:
- w 1983r. Philip Morris zdołał o 10lat opóźnić wprowadzenie na rynek gumy Nicorette
- w badaniach marketingowych firm tytoniowych uczestniczyły osoby w wieku nawet 15lat – pomimo długoletnich zapewnień, że firmy tytoniowe nie opracowują ani nie kierują działań marketingowych do młodzieży

i wiele innych (więcej w filmie)

W 2004 roku w innym amerykańskim procesie wytoczonym na podstawie tzw. ustawy Rico, udowodniono, że spotkanie z 1953 roku oraz jego konsekwencje miały charakter spisku o charakterze mafijnym.

 - - -
Jak wiele się zmieniło od tamtej pory w niegodziwym zarabianiu miliardów? Jak współcześnie działają inne korporacje, twierdzące na temat swoich produktów: "twierdzisz, że szkodzą? To udowodnij!"? - które jednocześnie nie ujawniają publicznie pełnego składu swoich produktów i kwestionują każde niezależne od nich badanie naukowe? Czego mogły się nauczyć i nauczyły na bazie case study branży tytoniowej?

Film trwa ok. 90min i to kawałek dobrej pracy dokumentalistycznej.

Obejrzyj, wnioskuj, myśl i żyj świadomie