![]() |
Źródło: http://www.freeimages.com/photo/1399107
|
Umówmy się: albo pedofilia jest i potrafimy ją prawnie jasno zdefiniować, pomagać ofiarom, ścigać sprawców i ich karać, albo dajmy sobie spokój z próbą opisu tego zjawiska w ogóle. Żadnej drogi pośrodku nie ma. Obecne prawo jest bowiem dziwnie dwuznaczne: można dzieciom w szkole, pod osłoną edukacji, opowiadać o stosunkach płciowych i antykoncepcji, ale współżycie osób / z osobą do 15lat jest traktowane w prawie jako przestępstwo, ścigane z urzędu? Coś tu nie pasuje, zwłaszcza, że wpajanie dzieciom znajomości antykoncepcji i mówienie o orientacjach seksualnych, nie bardzo ma związek ani nie służy rzekomej ochronie małoletnich przed nadużyciami seksualnymi ze strony dorosłych. Czy wiedza o antykoncepcji zdobywana w wieku lat 13 chroni dziecko przed samym nadużyciem, czy ledwie przed jego fizycznymi konsekwencjami?
"Edukatorzy" boją się zwyczajnie o reprezentowaną przez siebie gałąź przemysłu (mówienie, że chodzi o gałąź nauki, byłoby mistyfikacją) i nawet oczywistą logiczną konsekwencję prawnej definicji pedofilii, uznają za przejaw wstecznictwa.W przypadku lewicowych ideałów, pytanie o logikę, jest oczywiście retoryczne - jej tam nigdy nie było i nie będzie. To zestaw ideologii, w których nie ma zasad, innych niż obowiązujące w danym momencie i modyfikowane w miarę widzimisię ich autorów.
Jako ojciec dwójki synów, których mam nadzieję wychować na świadomych ludzi z zasadami, nie mogę sobie pozwolić, ani dopuścić do eksperymentowania na nich w imię jakiegokolwiek wyimaginowanego dobra czy ulotnej, podszytej dla pozoru naukowością, ideologii. Nie zamierzam więc milczeć wobec tak jawnego szaleństwa, nie ostającego się nawet wobec czysto logicznych przesłanek, lewackich bredni.
W Sejmie projekt przewidujący kary więzienia za edukację seksualną małoletnich - Wiadomości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz