poniedziałek, 14 grudnia 2015

Stanowcze nie wypychanym lisom i dla Polski hejtu!

Nie cenię działalności Tomasza Lisa - skala obelg, potwarzy i przekleństw w jego wydaniu już dawno przekroczyła granice dobrego smaku i rozumu, nie mówiąc o jego publicystyce, gdzie pewną miarę wypada po prostu zachować, aby się nie ośmieszać.


Wypychane lisy na demonstracji uważam jednak za przegięcie, też przekraczające grubo normy wolności słowa czy ekspresji (w domyśle: nie wypycha się żywego stwora...). Jedno mnie jednak zastanawia: przeczesałem sieć w poszukiwaniu zdjęcia "inteligenta", który przyniósł to coś na manifestację i... nie znalazłem. Nic a nic. Bez trudu za to udało się złapać twarz człowieka z klatką na lisy (to jednak innego kalibru żart - co by nie mówić).



Czy ma ktoś zdjęcie z twarzą człowieka, który przyniósł wypchanego lisa? Ciekawe jest bowiem to, jak śmiało i często niektóre media zestawiają zdjęcia i wypowiedzi Polaków, z obrazkiem zabitego i wypchanego lisa... Tak często, że podejrzewam zaplanowane działanie - ostatecznie może czyjąś skrajną głupotę.

Takie działania tylko prowokują Polaków do wzajemnej nienawiści i niczemu nie służą, niczego nie budują, chyba że komuś szczególnie na tym właśnie zależy...

Najważniejsze teraz jednak zachować rozum i miarę!

Wyrażam swoje stanowcze nie wypychanym lisom i dla Polski hejtu! Na taką Polskę z NIKIM się nie umawiałem!

sobota, 5 grudnia 2015

Prezydent Duda lekko mieć nie będzie, jak i nie miał Lech Kaczyński,

Widać, że prezydenci wywodzący się z PiS lekko nie mają: jeden oddał życie, kolejny naraża się na Trybunał Stanu. Naraża, w słusznej dla Narodu sprawie - słusznej, choćby przez wzgląd na prawo Narodu do sprawowania władzy i samostanowienia zagwarantowane Narodowi Konstytucją i to już na jej wstępie.

To nie Konstytucja mająca 18 lat jest suwerenem, a Naród, który trwa lat ponad 1000. To jego zbiorowe dobro - niezależnie od tego jak je kto rozumie, jest podwaliną i najwyższym dobrem, którym musi kierować się Państwo, jeśli nie chce stać się bytem abstrakcyjnym czy tylko tworem administracyjno-prawnym. To dobro jest także podwalina Konstytucji, której wielu tak chętnie broni, a której istoty zdaje się nie rozumieć.

Zrozumiałem jednak właśnie jedno: niezależnie od łamania konkretnych, ale jednych z wielu zapisów naszej Konstytucji Prezydent absolutnie nie powinien i nie może ulegać żadnym pokrzykiwaniom i próbie konstytucyjnego zadeptania Narodu - Narodu, który nie chce przecież własnej supremacji na świecie, nie dąży do eksterminacji innych - a który chce tylko wreszcie we własnym kraju, godności, poszanowania i przywrócenia poczucia sprawiedliwości, tak deptanego od 1945 roku.

Prezydent jest w sytuacji, że ulegając naciskom, dopuści do niechybnego torpedowania wielu poczynań demokratycznie wybranej przez Polaków większości parlamentarnej uniemożliwi Narodowi realizację jego prawa do samostanowienia.

Ulegając tym naciskom z kolei Prezydent sprawi, że do władzy łatwo i w gloriai wrócą ci, którzy pokazali, że Naród mają za zbędny przydatek w sprawowaniu swojej władzy. Prezydent wówczas i tak stanie przed Trybunałem Stanu - i nie czarujmy się, stanie przed nim za cokolwiek co antynarodowcy  uznają za stosowne. A obecna Konstytucja daje szerokie pole do popisu w tym zakresie. To nowa większość będzie mówić o swym niepodważalnym mandacie - być może to będą ci sami ludzie, którzy mandat do sprawowania władzy innych dziś podważaja.

Stąd i tytuł tego wpisu i zawarte w nim porównanie. Prezydent Duda stoi przed trudnym wyborem, wręcz dramatycznym - musi sprawy rozsądzać i decydować, w oparciu o wyższe racje niż tyko swoje i swoje przyszłe dobro. To nie może być łatwe.

Widać, że Prezydenci wywodzący się z PIS tak mieć muszą, cukierkowa i łatwa prezydentura nie jest dla nich.

Widać, że komu więcej powierzono, od tego więcej się wymaga.