Reportaż radiowy Hanny Wilczyńskiej-Toczko "Przerwany łańcuch cierpień i krzywd" - link bezpośrednio do pliku
piątek, 5 grudnia 2014
[AUDIO + VIDEO] Dwie naprawdę inspirujące rzeczy do przemyślenia. Dwie o wychowywaniu i niewychowywaniu i o jego konsekwencjach
Reportaż radiowy Hanny Wilczyńskiej-Toczko "Przerwany łańcuch cierpień i krzywd" - link bezpośrednio do pliku
Jak Bartosz Marczuk zabłądził poszukując reliktów socjalizmu w nauczycielskim świecie
Bartosz Marczuk w swoim komentarzu na łamach "Rz" wytropił relikt socjalizmu - Kartę Nauczyciela z 82'!!! Dziwne, że ani prawo prasowe z 84', ani świadome antagonizowanie grup społecznych, którego dopuszcza się właśnie, nie po raz pierwszy zresztą, minister edukacji - metoda rządzenia uprawiane szczególnie za socjalizmu - jemu nie przeszkadza.
Z argumentami dotyczącymi przerwy świątecznej trudno się co do zasady nie zgadzać - rodzice mogą mieć problem z zapewnieniem opieki młodszym dzieciom w czasie "dodatkowych ferii", ale to SZKOŁA (nie NAUCZYCIELE!), powinna zatroszczyć się o opiekę dla dzieci do 9 lat. Sposób komunikowania się Kluzik-Rostkowskiej z rodzicami, w formie listu antynauczycielskiego już od swej pierwszej litery, jest jednak makabrą. Makabrą i groteską jest też przypisywanie przez Bartosza Marczuka związkom zawodowym nauczycieli w Polsce winy za "niski poziom edukacji" - takie związki istnieją na całym świecie, a stopień uzwiązkowienia jest dużo większy niż w Polsce!
Z przykrością obserwuję od lat postępującą deprecjację rangi zawodu nauczyciela-pedagoga czy nauczyciela akademickiego, który powinien być zawodem zaufania publicznego, a w związku z tym podlegać szczególnej ochronie ze strony państwa - nie tylko, a może nawet najmniej, od strony prawnej, ale chociażby poprze unikanie tak szczujących na te środowiska wypowiedzi funkcjonariuszy publicznych. Zawsze tak było i w każdym kraju patrzącym w przyszłość tak jest, że nauczyciel z uwagi na rolę jaką pełni, darzony jest choćby werbalnie szacunkiem! Zamiast tego uprawia się demagogię i pyskówkę.
Co tu zresztą mówić o nauczycielach - rodzice też są przez rządzących systemowo lekceważeni i to w sposób jawny. Miliona głosów za referendum szkolnym - w którym oprócz sześciolatków chodziło także o ogólny kształt systemu polskiej oświaty - niegodziwe stygmatyzowanie przez polityków koalicji chwilowo rządzącej, zarówno inicjatorów pomysłu referendalnego, jak i tych Polaków, którzy go poparli - trudno nie zauważyć i trudno też zapomnieć.
Efekty takich działań będą tylko pogłębiać istniejącą marność "naszego" państwa! Już od lat daje się zauważyć spadek autorytetu zawodu nauczyciela i samych nauczycieli. Obelgi na lekcjach, a niekiedy i kosze na śmieci lądują na ich głowach. Brak jakiegokolwiek respektu przekłada się też często na innych dorosłych. Osobiste zaufanie rodziców do pedagogów. tak w tej pracy niezbędne, a którego nie da się żadnym prawem, ani ministerialnym ukazem unormować, topnieje w oczach! W przypadku studentów (częstokroć dzieci, tylko wyrośniętych) też nie jest lepiej: niebywała wręcz roszczeniowość, brak rozumienia podstawowego pojęcia - studiowanie; donosy, obelżywe uwagi wobec prowadzących wyrażane anonimowo w ankietach oceniających ich pracę, czy nawet groźby pozbawienia życia za brak zaliczenia (znam te przypadki osobiście).
Róbmy tak dalej! Dalej przedkładajmy politykowanie i skłócanie ludzi ponad rozsądne i metodyczne rozwiązywanie problemów, a zafundujemy sobie tu w Polsce naprawdę coś, czego nikt nam zazdrościć już nie będzie!
Jak to co napisał redaktor Marczuk jest warszawkocentryczne i jak nie ma się zupełnie do realiów, dobrze oddaje komentarz zamieszczony pod jego publikacją. Warto go przeczytać i przemyśleć.
Z argumentami dotyczącymi przerwy świątecznej trudno się co do zasady nie zgadzać - rodzice mogą mieć problem z zapewnieniem opieki młodszym dzieciom w czasie "dodatkowych ferii", ale to SZKOŁA (nie NAUCZYCIELE!), powinna zatroszczyć się o opiekę dla dzieci do 9 lat. Sposób komunikowania się Kluzik-Rostkowskiej z rodzicami, w formie listu antynauczycielskiego już od swej pierwszej litery, jest jednak makabrą. Makabrą i groteską jest też przypisywanie przez Bartosza Marczuka związkom zawodowym nauczycieli w Polsce winy za "niski poziom edukacji" - takie związki istnieją na całym świecie, a stopień uzwiązkowienia jest dużo większy niż w Polsce!
Z przykrością obserwuję od lat postępującą deprecjację rangi zawodu nauczyciela-pedagoga czy nauczyciela akademickiego, który powinien być zawodem zaufania publicznego, a w związku z tym podlegać szczególnej ochronie ze strony państwa - nie tylko, a może nawet najmniej, od strony prawnej, ale chociażby poprze unikanie tak szczujących na te środowiska wypowiedzi funkcjonariuszy publicznych. Zawsze tak było i w każdym kraju patrzącym w przyszłość tak jest, że nauczyciel z uwagi na rolę jaką pełni, darzony jest choćby werbalnie szacunkiem! Zamiast tego uprawia się demagogię i pyskówkę.
Co tu zresztą mówić o nauczycielach - rodzice też są przez rządzących systemowo lekceważeni i to w sposób jawny. Miliona głosów za referendum szkolnym - w którym oprócz sześciolatków chodziło także o ogólny kształt systemu polskiej oświaty - niegodziwe stygmatyzowanie przez polityków koalicji chwilowo rządzącej, zarówno inicjatorów pomysłu referendalnego, jak i tych Polaków, którzy go poparli - trudno nie zauważyć i trudno też zapomnieć.
Efekty takich działań będą tylko pogłębiać istniejącą marność "naszego" państwa! Już od lat daje się zauważyć spadek autorytetu zawodu nauczyciela i samych nauczycieli. Obelgi na lekcjach, a niekiedy i kosze na śmieci lądują na ich głowach. Brak jakiegokolwiek respektu przekłada się też często na innych dorosłych. Osobiste zaufanie rodziców do pedagogów. tak w tej pracy niezbędne, a którego nie da się żadnym prawem, ani ministerialnym ukazem unormować, topnieje w oczach! W przypadku studentów (częstokroć dzieci, tylko wyrośniętych) też nie jest lepiej: niebywała wręcz roszczeniowość, brak rozumienia podstawowego pojęcia - studiowanie; donosy, obelżywe uwagi wobec prowadzących wyrażane anonimowo w ankietach oceniających ich pracę, czy nawet groźby pozbawienia życia za brak zaliczenia (znam te przypadki osobiście).
Róbmy tak dalej! Dalej przedkładajmy politykowanie i skłócanie ludzi ponad rozsądne i metodyczne rozwiązywanie problemów, a zafundujemy sobie tu w Polsce naprawdę coś, czego nikt nam zazdrościć już nie będzie!
Jak to co napisał redaktor Marczuk jest warszawkocentryczne i jak nie ma się zupełnie do realiów, dobrze oddaje komentarz zamieszczony pod jego publikacją. Warto go przeczytać i przemyśleć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)